Poczyniłam dawno temu pracę magisterską. To raczej powszechne i nic w tym wyjątkowego. Jest jednak coś co Was zaskoczy i jestem pewna, że nawet moi najbliżsi znajomi o mnie tego nie wiedzą. „Dzieło” to dotyczyło wizerunku kobiety wiejskiej lat 50-tych w prasie polskiej. Pracę napisałam, obroniłam i piątkę dostałam, choć prawdopodobnie nikt poza mną, promotorem i może recenzentem tego nie przeczytał.
Kilka dni temu wspomnienie to sprowokowało mnie do napisania dzisiejszego artykułu
o wizerunku i wyzwaniach współczesnej kobiety. Ponieważ średnio miesięcznie czyta mnie ponad tysiąc osób jest też szansa, że statystyki czytelnictwa w porównaniu z magisterką też będą lepsze ☺
Dodatkowo często słyszę z ust kobiet starszych o min. 3 dekady, że za ich czasów to nie było… pampersów, zmywarek, słoików, chusteczek nawilżających, a ojciec to też nawet palcem nie kiwnął. Teraz to co wy macie to luz, blues i bąbelki. Pozwolę się nie zgodzić.
Zanim jednak dowiesz się o czym dokładnie będzie dzisiejszy artykuł, zaznaczę czego na pewno NIE BĘDZIE:
1. Zestawienia dowodów na to komu było ciężej, a komu lżej. Nam współczesnym czy kobietom z lat 80-90 zeszłego stulecia. Cudze nieszczęście zwyczajnie mnie nie pociesza,
2. Narzekania na kryzys męskości, udowadniania, że każdy facet to nic nie wart maminsynek i ogólny brak wzorców,
3. O tym, że wystarczy dobrze się zorganizować, aby wszystkim wyzwaniom sprostać. Życia nie starczy, a dlaczego tak uważam przeczytajcie sami.
Jak media widzą i piszą o współczesnych kobietach?
Nikogo już chyba nie dziwią zdjęcia kobiet, które prawą ręką pracują na komputerze, lewym barkiem przytrzymują telefon prowadząc rozmowę telefoniczną, a dodatkowo karmią dziecko piersią, bo wiadomo naturalne najlepsze.
To co nam się sprzedaje to wielofunkcyjność i wielozadaniowość. Młoda kobieta nie może być przecież gorsza od faceta i odnosi
SUKCES ZAWODOWY. Ponieważ nie pozwoli sobie na utratę innych wartości często realizuje go raczej w ramach własnej firmy, aby godzić go z rolą matki. Wiadomo, że ojca nikt nie pyta z kim pan chore dziecko zostawi jak będzie ważna delegacja. Lepszym wyborem wydaje się więc szarpanina z własnym small biznesem, niż ciągłe odpowiedzi na niewygodne pytania pracodawcy. Teoretycznie, bo w praktyce różnie to bywa.
Co zatem współczesna kobieta ma jeszcze do ogarnięcia?
DOM. Nie jest to malutkie M3, ale porządny kilkusetmetrowy apartament, pięknie umeblowany, doskonale prowadzony przez perfekcyjną panią domu. Wszystko ma tam swoje miejsce i jest zgodne z najnowszymi trendami, które pani domu zna i za nimi podążą. Kuchnia to jej królestwo, gdzie z miłości dla rodziny przyrządza dania bezglutenowe serwując regularnie co 3 godziny, aby nikt zbytnio nie utył.
ZARZĄDZANIE RODZINNYMI RELACJAMI, podsycanie domowego ogniska, czyli imprezy
i uroczystości rodzinne oraz ogólne dbanie, aby nikt nikogo nie uraził przez karygodne zaniedbanie wysłania kartki imieninowej do trzeciej żony drugiego brata dziadka.
DZIECI zdolne, uśmiechnięte i zadowolone, ubrane zgodnie ze stylem całej rodziny, nie jakieś tam pinki czy inne hello kitty tylko top trendy, ale dla kilkulatków. Oczywiście to matka dba, aby od najmłodszych lat miały zainteresowania, pasje i sporty, no i 3 języki obce, bo dwa to w dobie globalnej wioski za mało (doszedł obowiązkowy chiński).
LOGISTYKĘ przywieźć, zawieźć, przypomnieć, zamówić, umówić na wizytę, a po drodze odebrać garnitur z pralni, aby wszystko było jak należy.
SPORT czyli coś teoretycznie tylko dla niej, ale czy aby na pewno? Przecież w gruncie rzeczy nie może się „zapuścić”, bo musi zawsze dobrze wyglądać, piękna partnerka, zmysłowa kochanka.
PASJĘ i zainteresowania, bo przecież nie samym domem i pracą żyje człowiek.
Przyglądając się poszczególnym funkcjom widać jak daleko posunięty jest PERFEKCJONIZM I NIEREALISTYCZNE STANDARDY.
Nie uświadczysz artykułów zachęcających do skupienia się na jednej z ról. Nie ma stopniowania rzeczy ważnych i nieważnych. Gdziekolwiek się obrócisz widzisz zadowolonych, pięknych, bogatych, zawodowo spełnionych w idealnych związkach, szczęśliwych i to w jednym czasie. Jakby sezonowość życia, etapy, hierarchia ważności w ogóle nie istniały. Można mieć wszystko, na raz i teraz.
Najlepszym przykładem jest obsesyjne kontrolowanie wagi w czasie ciąży. Dawno przekroczyło to ramy zdrowego rozsądku. Kobieta może być w ciąży, ale nie może zbytnio przytyć, aby nie utracić równoległego statusu sexi matki i ponętnej kochanki. Nie ma tu miejsca na zbędne kilogramy, rozstępy i bóle piersi.
Z bilbordów świecą photoshopowe brzuchole celebrytek, które 3 tygodnie po porodzie pojawia się w stringach na ściankach krzycząc, że jest cudnie, a bycie sexi mamą to jest powołanie dla każdej z nas.
Co przerażające to fakt, że elementy medialnego wizerunku łatwo pomylić z osobistymi wyzwaniami i oczekiwaniami. Same poddajemy się ciągłemu porównaniu cudzych żyć na FB czy Instagramie. Naciskane przez nierealistyczne standardy odnośnie pracy i życia pozazawodowego wpadamy w te sidła. Mocniej więc spinamy pośladki i gonimy, gonimy… by niestety zaliczać kolejną frustrację.
Wizerunek to nie wyzwanie. Z czym zatem mierzy się większość z nas?
4 największe wyzwania współczesnej kobiety
1. Powiedzenie: nie daję rady i potrzebuję twojej pomocy… mężu, partnerze, mamo, siostro, bracie, sąsiadko (niepotrzebne skreślić).
W dobie Zosi Samosi, kontrolującej i niezależnej to jak przyznanie się do botoxu (no dobra to drugie łatwiejsze).
Zachęcam jednak spróbuj, to krótkie zdanie otwiera na drugiego człowieka i daje szanse na prawdziwą relację, a nie tylko skanowanie informacji o sobie. Pozwala również na poszukiwanie tego co dla ciebie najważniejsze, poznanie tego kim na prawdę jesteś, co kochasz, a co zupełnie jest ci obojętne.
2. Odwaga, by odkryć siebie. Dokładnie taką jaką jesteś, w miejscu, w którym jesteś i całym bagażem doświadczeń, które masz. Bez makijażu, wydłużających szpilek i majtek ściskających.
Poznanie siebie uwalnia do asertywności i mówienia NIE sprawom dla nas nieistotnym. Jak pozwolisz sobie na poznanie siebie nie będziesz tkwić w szablonach dziewczyny-machiny czy córki-podpórki.
3. Akceptacja siebie, która jest zupełnie inna niż ta, którą propagują na zewnątrz. Element niezbędny do utrzymania kontaktu z sobą, do komunikacji z własnymi potrzebami, oczekiwaniami i rozczarowaniami. To również zgoda na emocje, które przeżywasz oraz podjęcie decyzji, które są całkowicie twoje, a nie są wynikiem presji otoczenia. Nauczysz się dzięki niej kochać mądrze i miłość brać i oczekiwać.
4. Pogodzenie się z dokonanym wyborem. To ostatnie z wyzwań, które jest na prawdę trudne. Nasze matki były sfrustrowane, bo często ich kariera była już zaplanowana na etapie szkoły. Ze szkoły trafiały do zakładu, gdzie przepracowywały większość życia. Dla części z nich była to klatka i paraliż. Mogły tylko pomarzyć o możliwości wyboru.
U nas często jest odwrotnie, choć objawy są podobne. Paraliżuje nas konieczność podjęcia decyzji i poniesienia konsekwencji z tym związanych. Możliwości jest tak dużo, że boimy się, że coś nas bezpowrotnie ominie. Zemści się na nas niewykorzystana okazja. Chcemy zjeść ciastko i mieć ciastko. Bez strat.
Dlatego tak często wchodzimy w bierność, aby odwlec ten moment lub pozwalamy, aby otoczenie za nas decydowało, aby mieć na kogo zrzucić ewentualną winę.
Krótko i bez bawełny.
Uwolnij się kobieto i nie daj się zwieść!
To nie jest czas na spięcie pośladków i robienie jeszcze więcej w krótszym czasie.
To nierealistyczny wizerunek, chore standardy, one wcale nie są twoje.
Ty nic nie musisz, ale możesz chcieć!
Możesz pragnąć tego co czyni Ciebie prawdziwie szczęśliwą i wolną. Nie czekaj, zdecyduj! Click To Tweet
6